Częstochowscy rugbiści po raz pierwszy w rozgrywkach klasycznego rugby pokonali 28:20 klub z Rudy Śląskiej.

Mimo że obie drużyny m. in. na skutek kontuzji nie wystąpiły w pełnych składach, częstochowianie nie byli faworytem tego pojedynku. W barwach gospodarzy zabrakło Karola Magnuckiego i Mikołaja Szpondowskiego, którzy w barwach swojego macierzystego klubu z Bełchatowa rywalizowali w Mistrzostwach Polski Rugby 7. Na skutek problemów zdrowotnych na boisku nie pojawili się także Karol Balsam, Grzegorz Szkopiak, Tomasz Ociepa oraz Radosław Rokosz. Wśród niepokonanych jak do tej pory w tym sezonie "Gryfów" zabrakło z kolei Dominika Bryńskiego i Pawła Peplińskiego.

Już w pierwszych minutach meczu częstochowianie narzucili swój styl gry, tocząc pojedynek na połowie rywala i uruchamiając skutecznie szerokie akcje ataku. Po kilku minutach jedna z nich zakończyła się znalezieniem wolnej przestrzeni w obronie rywali przez Krzysztofa Golę i RCC objął prowadzenie. Zespół z Rudy Śląskiej jednak wkrótce również złapał wiatr w żagle. Po świetnym kopie w aut z rzutu karnego, który przeniósł grę na piąty metr pod polem przyłożeń, goście wykorzystali kilka ofensywnych wejść zawodników młyna, a po odwróceniu akcji do zewnętrznej strony boiska zdobyli pierwsze punkty.

Od tego momentu gra była bardzo zacięta, a obie strony często sprawdzały trzecią strefę obrony rywali poprzez długie przekopy piłki. Po jednym z nich w wykonaniu Mateusza Nowaka piłka znalazła się na polu punktowym gości, a jako pierwszy dobiegł do niej Michał Krzypkowski, zdobywając kolejne przyłożenie dla zielono-czarnych. Przyjezdni nie pozostawali dłużni i jeszcze przed przerwą zdobyli kolejne punkty. W wykonywaniu podwyższeń skuteczniejszy był jednak Daniel Królak i to częstochowianie schodzili na przerwę z prowadzeniem 14:10.

Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy na boisku przy ul. Limanowskiego zaczął padać deszcz, który z czasem przerodził się w ulewną burzę do tego stopnia, że sędziujący to spotkanie Francois Giroud brał pod uwagę możliwość przerwania meczu. W szeregach częstochowskiej ekipy, dysponującej w tym meczu węższą ławką rezerwowych niż rywale, dało się zauważyć w kilku momentach zmęczenie. Wykorzystał to zespół z Rudy Śląskiej, który po skutecznym maulu znalazł się z piłką na polu punktowym i wyszedł po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie.

Coraz mocniej padający deszcz zdawał się nie przeszkadzać graczom RCC w rozgrywaniu efektownych akcji formacją ataku. Kolejny kapitalny rajd zaliczył Gola, który po minięciu kilku rywali został ostatecznie powstrzymany przez ostatniego z nich w okolicach linii 22 metra. Wkrótce podobną akcją popisał się Mariusz Kapica, który w ten sposób ku uciesze nielicznych, ale wiernych kibiców RCC wyprowadził gospodarzy na prowadzenie w meczu. Kilka minut później powiększył je Mateusz Nowak, który po wyciągnięciu piłki z młyna na piątym metrze przedarł się samodzielnie na pole punktowe "Gryfów".

Do końca meczu pozostawało jednak kilkanaście minut. Po kolejnym przekopie gości minimalnie do przodu wypuścił piłkę dobrze prezentujący się do tej pory Mateusz Pułtorak. To oznaczało młyn dla przeciwników w okolicach pola punktowego RCC. Niestety, rywale po wyciągnięciu piłki z formacji wykorzystali błąd w obronie częstochowian, zdobywając czwarte przyłożenie. 

Pod koniec meczu goście wypracowali sobie jeszcze groźną sytuację na prawym skrzydle, jednak dzięki skutecznej obronie akcja zakończyła się za linią autową boiska. W tym momencie sędzia zakończył spotkanie, a historyczne zwycięstwo nad rywalami z południowej części województwa stało się faktem. Mimo remisu 4:4 w przyłożeniach, kluczowe okazały się celne kopy z podwyższeń w wykonaniu Daniela Krolaka, które dały ośmiopunktową przewagę w meczu.

W drugim spotkaniu rozegranym w tej kolejce Wataha Zielona Góra pokonała Miedziowych Lubin 44:20. Częstochowianie i zielonogórzanie mają w tabeli po 15 punktów, o sześć mniej od lidera z Rudy Śląskiej.

Źródło: Rugby Club Częstochowa

Sprawdź aktualny stan powietrza w Częstochowie

Interaktywna mapa smogowa

Wyświetl mapę